piątek, 28 listopada 2008

Odbył się zjazd......[3]

Zjazd przyjął regulamin obrad. Tak jak zwykle. Bez zastanowienia się. Cóż - jest to norma formalna, przez którą musi przejść każdy zjazd. Nie można mieć pretensji do delegatów. Nie spodziewali się bomby z opóźnionym zapłonem. W przyjętym regulaminie jest przepis & 2 ust. 2, mówiący, że przewodniczący poddaje pod głosowanie w pierwszej kolejności wniosek najdalej idący.
W regulaminie nie ma definicji co rozumie się przez wniosek najdalej idący. Czy jest to propozycja zmian najdalej idąca "IN MINUS" czy też "IN PLUS" ? Z praktycznego punktu widzenia wydaje się, że chodzi wyłącznie o zmianę "IN PLUS".
Jednak z logicznego punktu widzenia obie koncepcje są słuszne. Jeśli jedna osoba zgłasza, jako wniosek najdalej idący, propozycję niedokonywania żadnych zmian w statucie, a druga zgłasza wniosek o dokonanie kompletnej zmiany statutu, to w świetle braku definicji oba wnioski są zasadne. Oba wnioski są najdalej idącymi w zupełnie różnych kierunkach.
Brak tej definicji był powodem awantury na sali obrad. Ale, po kolei.

Z historycznego punktu widzenia, w PRL-u, reguła pierwszeństwa głosowania wniosku najdalej idącego była w powszechnym użytku, pod warunkiem uzgodnienia z władzą. Wtedy i tylko wtedy było wiadomo, który wniosek był najdalej idącym.

Zostałem zgłoszony i wybrany do komisji statutowo - wnioskowej, będącej połączeniem pierwotnie planowanych odrębnych komisji statutowej i wnioskowej.
Powołano 3-osobową komisję w składzie: Czekan, Idzikowski i autor.

Na spotkaniu komisji okazało się, że zostało zgłoszonych dość dużo wniosków dotyczących zmian w statucie. Idzikowski przedstawił wniosek zgłoszony przez Wieśka Chrobota, aby nie dokonywać żadnych zmian w statucie i poparł argumentem, że jest to najdalej idący wniosek.
Logika nakazywała przyznać rację Idzikowskiemu. Też ma rację. Tę rację przyznałem Idzikowskiemu. Czekan również przystał na ten wniosek. Stało się więc, że ZERO zmian jest takim samym wnioskiem najdalej idącym jak MAKSIMUM zmian.
Czy było to błąd komisji, a następnie delegatów, którzy w ferworze emocji, nie potrafili na chłodno przeanalizować sytuacji ?
Czy też, było to celowe zagranie Idzikowskiego i Mirowskiego za pośrednictwem Chrobota ? Wiesiek Chrobot był z rekomendacji Mirowskiego przewodniczącym obrad. Był więc kierownikiem zadania. Jak każdy kierownik miał do wykonania 3 zadania: zorganizowania, zarządzania i kontrolowania przebiegu zjazdu. Do dwóch pierwszych zadań nie można mieć zastrzeżeń. Organizacja i zarządzanie przebiegiem zjazdu było bez zarzutu. Zabrakło jednego - kontroli przebiegu zjazdu. Kontroli działania zgodnie ze statutem i prawem. Tego ewidentnym dowodem jest brak kontroli nad pracami komisji. A komisji statutowo - wnioskowej w szczególności. Czy było to celowe działanie ?

Jak to mawiał Marszałek ?
Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli.
A także:
Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi.

Co mówię swoim zawodnikom przed trudnym meczem:
Możesz przegrać pierwszy set do zera. Nie będę miał pretensji. Pod warunkiem, że rozpoznasz silne i słabe strony przeciwnika i wykorzystasz to w dwóch następnych. Osiągniesz cel - wygrasz mecz.

A propos komisji statutowej. Komisji nieco starszej stażem. Krajowy zjazd delegatów, odbyty w dniu 8 stycznia 2005 r. wybrał komisję statutową. Jej przewodniczącym wybrany został Marek Idzikowski. Komisja na tymże zjeździe ustami Idzikowskiego próbowała manipulować delegatami. Manipulacja polegała na tym, że Idzikowski próbował ogłosić wyłącznie wnioski odpowiadające komisji. Odmawiał przedstawienia wniosków, które nie uzyskały akceptacji komisji.
Kozłowski wściekł się na to. Zabrał głos. Zażądał przedstawienia wszystkich wniosków i poddanie wszystkich wniosków ocenie, czyli głosowaniu przez delegatów. Miał zdecydowanie słuszność. Widocznie Idzikowski żył jeszcze PRL-em. Tam takie praktyki były powszechne.
W tej sytuacji zgłosiłem wniosek o zwołanie odrębnego zjazdu w celu dokonania zmian w statucie. Wniosek przeszedł.
Wobec tego jawią się pytania:
- jakie są efekty pracy komisji statutowej Idzikowskiego, powołanej przez najwyższą władzę Polskiego Związku Badmintona w 2005 r.? Komisji, której pracy formalnie nie zamknął żaden zjazd.
- kiedy Mirowski umożliwi Idzikowskiemu ujawnić wszystkie zgłoszone wnioski na zjeździe w 2005 r. i poddać je głosowaniu ?

Jaki stąd wyciągam wnioski:
1. Przegrałem bitwę, ale wojnę wygrałem. Przegrałem set, ale mecz wygrałem. Nikt mnie już nie nabierze na taką interpretację wniosku najdalej idącego, jaka miała miejsce na zjeździe 25-go października 2008 r.
2. W głosowaniach zmian w statucie nie może być mowy o wnioskach najdalej idących. Wszystkie wnioski muszą być przegłosowanie.
3. Każdy kto czyta ten tekst też jest zwycięzcą, bo wie i zapamięta, że "wniosek najdalej idący" musi przed głosowaniem być zdefiniowany.

A tak nawiasem mówiąc, czy zjazd odbyty 25-go października br. był legalnym ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz